Katarzyna Ligenza

Pievieno šai personai bildi!
Dzimšanas datums:
07.07.1976
Miršanas datums:
14.02.1996
Mūža garums:
19
Dienas kopš dzimšanas:
17458
Gadi kopš dzimšanas:
47
Dienas kopš miršanas:
10297
Gadi kopš miršanas:
28
Tautība:
 polis
Kapsēta:
Gliwice, Central Cemetery (pl)

Wspomnienia o Kasi...

14.02.1996 zginęła w Tatrach, w lawinie jedna z najmłodszych naszych koleżanek, Kasia Ligenza. Miała zaledwie 19 lat i dopiero od roku była w naszym gronie. Zbyt krótko, aby się zasłużyć i zdziałać wiele dla Koła, ale wystarczająco długo, aby zdobyć sobie sympatię i trwałe miejsce w naszym środowisku. Większość z Was - Mamutów zapewne jej nie znała. Ja nie znałem jej co prawda dobrze, a mimo to trudno mi się pogodzić z jej odejściem, z nieodwracalnością tego, co zaszło. Pamiętam ją m.in. z pierwszego Rajdu Śladami Mamuta na Górowej, z Beskidu Makowskiego, z ostatniego egzaminu praktycznego, z wigilii kołowej, na której życzyliśmy sobie wielu wspaniałych wyjazdów i z zebrań. Lepiej znali ją na pewno młodsi koledzy i dlatego poprosiłem jednego z nich – Bystrego, aby napisał dla Was parę słów o Kasi.
Czasu nie da się cofnąć i dlatego pozostaje nam tylko ta jedyna nadzieja, że jest gdzieś tam, po drugiej stronie COŚ – kraina wszystkich naszych wymarzonych gór, i że tak jak Piotr i jak Dugi Dugi, Kasia wędruje już po tych wyśnionych górach, wolna od niebezpieczeństw i lęków, lekko i bez wysiłku, i że kiedyś (oby jak najpóźniej) wszyscy się tam spotkamy.
I z taką nadzieją żegnamy Cię Kasiu.
Na razie! 
                                                                                 ***  
Wielki żal ściska serce, gdy przychodzi połączyć znaczenie słowa wspomnienie z postacią młodej, wesołej, tryskającej życiem i energią dziewczyny. Tatry – góry, którymi była zafascynowana i długa tegoroczna zima zabrały ją nam bezpowrotnie. Jakże krótką okazała się górska droga, którą zdołała przebyć w swoim życiu. Gdy niespełna trzy lata temu pojawiła się w klubie, by zapisać się na jeden z naszych letnich obozów została z nami na dłużej. Znalazła wśród nas przyjaciół i wartości, które stały się jej bardzo bliskie. Postanowiła zostać Harnasiem. Z zapałem i uporem przechodziła przez szczebelki drabiny, na której końcu była nasza przewodnicka blacha. Zaledwie rok temu Prezes uścisnął jej dłoń iwręczył trójkątną blachę nr 274. Bardzo przeżywała cały nasz kołowy ceremoniał: przygotowania, próby, trasę, którą koniecznie chciała przejść samotnie, bez niczyjej pomocy, przyrzeczenie przewodnickie, samo wręczenie blachy. Stała się młodą, bardzo obiecującą przewodniczką. Pamiętamy jak później biegała „z wywieszonym językiem”, by pogodzić swoje edukacyjne obowiązki (francuski) z chęcią bywania choćby parę minut na naszych wtorkowych spotkaniach w klubie i uczestniczenia w naszym codziennym kołowym życiu. Ostatniego lata Kasia zdała na studia i uczyła się na pierwszym semestrze intensywnie – by zdać egzaminy ze swojej pierwszej sesji jak najszybciej i później od razu pojechać w góry. Udało się i kilkanaście dni temu wędrowaliśmy drogą ze Szczawnika do bacówki „Nad Wierchomlą” w Sądeckim. Wesoła, roześmiana rozmawiała wtedy z nami m.in. o różnych kołowych sprawach: minionych imprezach, przyszłym ERG-u, który miała organizować, śpiewała piosenki po francusku, snuła plany na przyszłość – teraz od razu w Tatry, później Blachowanie, a na początku maja większa wyprawa w Gorgany, na którą przydałyby się nowe buty „...bo tych starych (skurczonych po intensywnym suszeniu) to już nigdy ze sobą w góry nie zabiorę !”. Nikomu z nas nawet przez głowę nie przeszła myśl jak bardzo miała rację tym razem... . Kasia skarżyła się, że jakoś nikt nie umie jej wymyślić takiego przezwiska, które by się na stałe przyjęło „w środowisku”. Dla mnie od pierwszej chwili, kiedy ją zobaczyłem została „króliczkiem” i taka już zostanie.

/Grzegorz „Bystry” Mentel/
 

Nav pesaistītu vietu

    loading...

        Nav saiknes

        Nav norādīti notikumi

        Birkas